„ Co się ze mną stało i dlaczego jestem nieprzytomny?: to
było pytanie które właśnie sobie teraz zadawałem. Pamiętam naukowców, którzy
coś ze mną robili. Byłem na wpół przytomny więc to co widziałem w myślach to
były tylko jakieś scenki wyrwane z kontekstu. Otworzyłem oczy niemrawo. To co
usłyszałem w danej chwili to było tylko ciche ciągniecie nosem i pochlipywanie.
Nie miałem siły żeby co kol wiek zrobić, jednak byłem tak przerażony że podniosłem
się niemal od razu. Zapłakana Cinia ujęła moją twarz w dłonie i ustawiła
centralnie przed swoją.
-Spokojnie, to tylko ja. – próbowała mnie uspokoić. Spojrzałem na nią tak przestraszony w takim
amoku jakiego sobie nawet nie wyobrażacie. Nawet zapomniałem, że jestem na nią
zły. Tak w ogóle to czemu ona płacze ? Aż tak źle wyglądam ? No pewnie tak skoro
tak samo fatalnie się czuje. Teraz gdy już wiedziałem, że nic mi nie grozi
przymknąłem lekko oczy i bezpiecznie opadłem na Cinie chowając twarz w jej
zagłębieniu między szyją a obojczykiem. Wsunęła palce w moje białe włosy i
delikatnie je gładziła. Zdołałem zebrać się w sobie jak przypomniały mi się jej
wcześniejsze słowa. Podniosłem się i odsunąłem.
Była tym wyraźnie zaskoczona
-Co znalazłaś już tego „idealnego” i przyszłaś mi współczuć
? – zapytałem zachrypniętym głosem i za raz znów położyłem się na ziemi
-Co ty gadasz idioto…
-Wiesz jak to cholernie zabolało ? – powiedziałem cicho
zupełnie na nią nie patrząc. Pierwszy raz byłem w stanie mówić o swoich
uczuciach bo miałem wrażenie , że jeśli jeszcze prze kilka godzin czegoś nie
zjem to nie będę mógł jej więcej zobaczyć. – Cinia… zdejmij mi to… -
powiedziałem czując jak moje wargi są już całe zakrwawione od gryzienia ich.
Krew wręcz już spływała po mojej brodzie, ale ja sam nie mogłem zdjąć tego
kagańca.
( Cinia ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz