Dlaczego właśnie teraz tak ciężko było mi się opanować ?
Wcześniej nie czułem czegoś takiego . Nie czułem takiego pragnienia i krew nie
była mi tak bardzo potrzebna. Czy to wszystko dlatego żebym nikomu nie
powiedział. Idiotka. Prawdziwa idiotka. Jak tak dalej pójdzie to kiedyś naprawdę
ją zabiję. Jakby to niby miało na mnie wywrzeć jakąś presje. Zabijanie ludzi
nie było straszne. Nigdy nie czułem strachu przed tym, a mogło być to
spowodowane tylko tym że wcześniej zabijałem ludzi. To pewnie z tego powodu podchodzą się ze mną
z taką ostrożnością. Na dobrą sprawę to nie chcą się do mnie zbliżyć bez broni.
-Riuki…. – usłyszałem tylko co wyrwało mnie zza myślenia.
Dziewczyna uniosła lekko rękę i położyła ją na moich włosach. – Dość …. –
wymamrotała znowu a ja bardzo szybko się od niej odsunąłem. Wręcz odskoczyłem.
Ten gest był bardzo dziwny. Byłem teraz na drugim końcu kanapy. Nadal było dla
mnie niejasne dlaczego dała mi to zrobić. Po mojej dolnej Wardzie spływała jej
słodka krew. Oblizałem to i za raz spojrzałem na nią dość poważnie.
-Jesteś idiotką… - warknąłem, a ta tylko spojrzała na mnie.
Chwilę musiała dojść do siebie. Wstałem z miejsca, gdy nagle usłyszałem pukanie
do drzwi. Podszedłem do nich, ale za nim zdążyłem cokolwiek zrobić do pokoju
wpadli jacyś kolesie w białych fartuchach. Widziałem już ich wcześniej. Oni
mnie tutaj sprowadzili. Ale po co oni tutaj teraz przyleźli właśnie w takim
momencie !? Bardzo szybko udało im się mnie unieruchomić. Widzieli krew na
moich ustach. Ej no chwila przecież nie będę im się tak po prostu dawać.
Odepchnąłem jednak od siebie kiedy przyszpilił mnie do ściany. Hihi nadal
jestem troszkę za wysoki. No to chyba
nie był dobry ruch bo inny wyciągnął paralizator i potraktował mnie nim bardzo
brutalnie. Bolało. Ej chwila oni nie widzieli Cinii ? A no tak. Nie wchodzili
do pokoju. Leżała na kanapie , a dzięki oparciu nie mogli jej dostrzec.
Runąłem na ziemie. Trzymali mnie, a potem założyli mi jakąś
metalową obrożę. Po paru minutach wyszli jak gdyby nigdy nic. Leżałem tak na
ziemi i nie wiedziałem co się dookoła mnie dzieje. Wszystko mnie bolało. Po co
oni mi to założyli. Próbowałem się podnieść, ale to było bardzo trudne nawet
dla mnie.
-Hihi… aż dziwne że mnie nie widzieli. Przecież napiłeś się
krwi powinieneś im coś zrobić… - powiedziała i zauważyłem tylko że wstaje z
kanapy. Już wszystko z nią okey ? Szybko….
Nie odezwałem się nic na to. Jeszcze się teraz będzie ze
mnie nabijać. Niech robi co chce. O dziwo więcej się nie śmiała tylko chciała
mi chyba pomóc wstać. Ja natomiast uderzyłem ją w dłoń (lekko . Nie jestem
damskim bokserem) co miało dać jej znak, że nie chce tego. – Jezu jaki ty
jesteś uparty…. – mruknęła i złapała się za głowę. Doczołgałem się do ściany i
oparłem się o nią. Głowę zwiesiłem na dół. Wydawała mi się taka ciężka…
(Cinia ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz