wtorek, 17 lutego 2015

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Dlaczego właśnie teraz tak ciężko było mi się opanować ? Wcześniej nie czułem czegoś takiego . Nie czułem takiego pragnienia i krew nie była mi tak bardzo potrzebna. Czy to wszystko dlatego żebym nikomu nie powiedział. Idiotka. Prawdziwa idiotka. Jak tak dalej pójdzie to kiedyś naprawdę ją zabiję. Jakby to niby miało na mnie wywrzeć jakąś presje. Zabijanie ludzi nie było straszne. Nigdy nie czułem strachu przed tym, a mogło być to spowodowane tylko tym że wcześniej zabijałem ludzi.  To pewnie z tego powodu podchodzą się ze mną z taką ostrożnością. Na dobrą sprawę to nie chcą się do mnie zbliżyć bez broni.
-Riuki…. – usłyszałem tylko co wyrwało mnie zza myślenia. Dziewczyna uniosła lekko rękę i położyła ją na moich włosach. – Dość …. – wymamrotała znowu a ja bardzo szybko się od niej odsunąłem. Wręcz odskoczyłem. Ten gest był bardzo dziwny. Byłem teraz na drugim końcu kanapy. Nadal było dla mnie niejasne dlaczego dała mi to zrobić. Po mojej dolnej Wardzie spływała jej słodka krew. Oblizałem to i za raz spojrzałem na nią dość poważnie.
-Jesteś idiotką… - warknąłem, a ta tylko spojrzała na mnie. Chwilę musiała dojść do siebie. Wstałem z miejsca, gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Podszedłem do nich, ale za nim zdążyłem cokolwiek zrobić do pokoju wpadli jacyś kolesie w białych fartuchach. Widziałem już ich wcześniej. Oni mnie tutaj sprowadzili. Ale po co oni tutaj teraz przyleźli właśnie w takim momencie !? Bardzo szybko udało im się mnie unieruchomić. Widzieli krew na moich ustach. Ej no chwila przecież nie będę im się tak po prostu dawać. Odepchnąłem jednak od siebie kiedy przyszpilił mnie do ściany. Hihi nadal jestem troszkę za wysoki.  No to chyba nie był dobry ruch bo inny wyciągnął paralizator i potraktował mnie nim bardzo brutalnie. Bolało. Ej chwila oni nie widzieli Cinii ? A no tak. Nie wchodzili do pokoju. Leżała na kanapie , a dzięki oparciu nie mogli jej dostrzec.
Runąłem na ziemie. Trzymali mnie, a potem założyli mi jakąś metalową obrożę. Po paru minutach wyszli jak gdyby nigdy nic. Leżałem tak na ziemi i nie wiedziałem co się dookoła mnie dzieje. Wszystko mnie bolało. Po co oni mi to założyli. Próbowałem się podnieść, ale to było bardzo trudne nawet dla mnie.
-Hihi… aż dziwne że mnie nie widzieli. Przecież napiłeś się krwi powinieneś im coś zrobić… - powiedziała i zauważyłem tylko że wstaje z kanapy. Już wszystko z nią okey ? Szybko….
Nie odezwałem się nic na to. Jeszcze się teraz będzie ze mnie nabijać. Niech robi co chce. O dziwo więcej się nie śmiała tylko chciała mi chyba pomóc wstać. Ja natomiast uderzyłem ją w dłoń (lekko . Nie jestem damskim bokserem) co miało dać jej znak, że nie chce tego. – Jezu jaki ty jesteś uparty…. – mruknęła i złapała się za głowę. Doczołgałem się do ściany i oparłem się o nią. Głowę zwiesiłem na dół. Wydawała mi się taka ciężka…


(Cinia ? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope