wtorek, 17 lutego 2015

Od Rosie - Do Riuki'ego

Dzień zaczął się jak zwykle, lecz cały czas miałam jakieś dziwne przeczucie. Tak jakby właśnie dzisiaj był jakiś wyjątek od reguły. Wstałam bladym świtem i usiadłam zaspana na łóżku. Nie wiem czemu, ale wstawanie o tak wczesnej porze sprawiało mi przyjemność, ale wracając do rzeczy. Przeciągnęłam się zgrabnie niczym kot i zeskoczyłam na zimną posadzkę. Dyskretnie odsłoniłam kawałek zasłony i wyjrzałam na główny plac. Było widać tylko kilka markotnych i zmęczonych ludzi niosących jakieś poranne zakupy. Ziewając zasłoniłam z powrotem okno i rzuciłam okiem do szafy. Jakiś sweterek, spodnie, torba no i parę innych rzeczy. Położyłam wszystko na łóżku i zwróciłam się w kierunku łazienki. Szybki prysznic, a już po chwili byłam gotowa do wyjścia. Z rana jakoś swobodniej się czułam. Było wtedy mniej osób i ogólnie lubiłam wczesne godziny. Ostatnio znalazłam nawet dobrą piekarnie w jednym z zaułków tego miejsca. Szybkim ruchem wyszłam z mieszkania i zeszłam po cichu schodami, żeby przypadkiem nikogo nie obudzić. Kiedy byłam już na dole zdecydowanym, ale ostrożnym krokiem ruszyłam w kierunku sklepu. Chwilę później siedziałam już na ławeczce w parku zajadając się kanapką i rogalikiem. Rozmyślałam wtedy o co może chodzić z tym uczuciem, którego doznawałam od samego rana. Czułam się tak jakby coś miało się zmienić w najbliższym czasie, ale nie wiedziałam czy na lepsze czy gorsze.. Myślałam tak dłuższą chwilę, gdy nagle dotarło do mnie, że na placu zaczynał się zbierać tłum. Spokojnie wstałam i skierowałam się do mojego apartamentu. Mijające mnie osoby patrzyły na mnie jakbym ich sama wykopała z łóżek i kazała tu przyjść. Myślałam, że coś jest ze mną nie tak, ale w tłumie zauważyłam jakiegoś chłopaka. Na niego ludzie patrzyli dość podobnym wzrokiem, więc uznałam, że to nic takiego i w dalszym ciągu szłam do domu. Kiedy wreszcie stałam już pod swoimi drzwiami odetchnęłam z ulgą. Nie miałam zielonego pojęcia o co chodziło tym osobom. Szybkim ruchem weszłam do mieszkania, rzuciłam torbę na krzesło i podeszłam do lustra. Przecież wszystko było ze mną ok… Nie przejmując się już nimi usiadłam w cieniu i zajęłam się książką. Z godzinę później moje zajęcia przerwał czyiś głos informujący o treningu. Nienawidziłam tego. Westchnęłam ciężko odkładając książkę na półkę, po czym zabrałam z szafy coś na przebranie.
~~
Teraz już także markotna i niezadowolona szłam w kierunku hali. Między ludźmi znów zauważyłam tego chłopaka. Szedł w tym samym kierunku i to tylko kilka metrów ode mnie, więc mogłam mu się dyskretnie przyjrzeć. Ciekawił mnie, ale jednocześnie odczuwałam lekki strach. Był baaardzo wysoki i nosił przepaskę na jednym oku. Miał białe włosy identyczne jak moje oraz wyglądał na niezbyt przyjemnego ponuraka. Czułam, że jeżeli nadal będę na niego tak spoglądać co chwilę to on także spojrzy na mnie, a nie chcę tutaj zwracać nikogo uwagi. Chwilę później wszyscy weszliśmy do budynku. Ja ogólnie cały czas podpierałam ściany, zmieniając tylko co jakiś czas nogi. Nie znałam swoich umiejętności i mocy w przeciwieństwie do reszty. Inni potrafili się nimi doskonale posługiwać, a mi nawet nie było dane ich poznać. Rozglądałam się cały czas po sali, ale na nikim nie zatrzymywałam dłużej wzroku. Ten chłopak bardzo się wyróżniał przez swój wzrost. W pewnym sensie wyglądał na moje przeciwieństwo. Później nie zwracałam na niego uwagi tylko odliczałam minuty do końca. Nim się spostrzegłam on znalazł się niemalże obok mnie. Stał ze dwa metry dalej pod ścianą także samotnie. Gdybym była normalna podeszłabym do niego i zaczęła rozmowę, ale czułam, że lepiej z nim nie igrać. Ogólnie wolałam z nikim się nie zadawać i nie rozmawiać póki nie nauczę się jakoś sama bronić. Usiadłam przy ścianie chowając twarz w tułowiu i oplatając marne kolana jeszcze chudszymi rękoma. Jeszcze tylko chwila…
~~
Dopiero co wróciłam do domu. Martwiłam się i to bardzo. To dziwne uczucie narastało z każdą chwilą i nie dawało mi spokoju. Ledwo odłożyłam wszystko na swoje miejsce, a usłyszałam jak ktoś coś wkłada do mojej skrzynki. Hm.. chyba muszę ją w końcu naoliwić, bo skrzypi jak spróchniałe drzwi w horrorze. Bez namysłu wyszłam na korytarz wyjęłam kartkę stając na palcach i wróciłam do mieszkania. Już chciałam go otwierać, gdy zauważyłam na kopercie obce dane. Nie mam pojęcia czemu trafił do mojej skrzynki skoro potrafił trafić z jedno czy dwa piętra wyżej. Wtem rozległ się znowu jakiś głos, a raczej przemówienie. Jakoś nie specjalnie lubię słuchać takich rzeczy, więc jedyne co usłyszałam było o tym, że nastąpiła jakaś awaria i należy jak najszybciej udać się do swoich mieszkań, gdy za chwilę wszystkie drzwi zostaną automatycznie zablokowane na godzinę. Było już dosyć późno, więc postanowiłam szybko oddać zagubiony list właścicielowi. Wyszłam z mieszkania i wbiegłam po schodach w kierunku podanego na kopercie apartamentu. Nieśmiało zapukałam trzymając w trzęsących się rękach list. Szczerze mówiąc nieźle się zdziwiłam… To był ten sam chłopak, którego spotykałam cały dzień. Spojrzał w dół chłodnym wzrokiem do tego stopnia, że aż przeszły mi ciarki po plecach. Wyciągnęłam w jego kierunku dłoń z pocztówką i lekko wyjrzałam zza włosów na niego.
- To chyba twoje.. Przyszła pod mój adres… - stwierdziłam cicho podając mu kopertę, ale oczywiście musiała mi właśnie teraz wypaść z rąk
Szybko ją podniosłam, ale przypadkiem zrobiłam krok i stanęłam w jego przedpokoju. Jednym ruchem podałam mu zgubę, ale on jakoś mnie nie wypraszał nie wiem czemu. Może chciał się upewnić, że to na pewno do niego. Sięgnął po jakiś nożyk i otworzył ją. W środku znajdowała się kartka urodzinowa, ale z datą, która była ponad pół roku temu. Chłopak zniesmaczony rzucił ją do szuflady i spojrzał na mnie. Byłam już w połowie kroku na korytarz, gdy nagle drzwi się zamknęły. No jasne.. ja to mam zawsze szczęście. Czyli utknęłam na około godzinę u osoby, której w ogóle nie znam? Już po mnie. Przełknęłam głośno ślinę i spuściłam głowę wbijając wzrok w podłogę…
(Riuki? Jak coś to nie odpisuj.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope