wtorek, 17 lutego 2015

Od Roxel'a

Dzisiejszy dzień zapowiadał się wyjątkowo słonecznie i miałem nadzieję, że utrzyma się tak aż do popołudnia. Dopiłem właśnie drugą już puszkę energetyka, po czym wyrzuciłem ją do poniewierających się obok, aluminiowych pobratymców. Gdybym zaniósł je na skup, byłbym prawdpobodobnie najbogatszą osobą w tym ośrodku. Wyciągnąłem się na całą długość kapany, a potem zeskoczyłem z niej jednym sprawnym ruchem.
Zobaczmy co ten świat ma do zaoferowania prócz bezsensownego łażenia w tę i z powrotem.
Chwyciłem pierwszą lepszą słodycz z kuchennej lady (tym razem padło na lizaka) po czym wyszedłem z domu, nie zważając na nic. Byłem strasznie roztrzepanym człowiekiem, czułem jak czas przelatuje mi przez palce. Szedłem sobie chodnikiem jak każdy, a mimo to ludzie odwracali się za mną. Głupie ludki... nie mają niczego lepszego do roboty. Nic szczególnego nie zdołało przykuć mojej uwagi: parę dzieciaków ganiających po zielonych łąkach ośrodka, dyskutujący o polityce dorośli, łażący w te i nazad, ubrani w białe kombinezony naukowcy...
Gdzie okiem sięgnąć jedna, wielka NUDA. Wokół żadnych "projektów". Czułem się jak jedyny odmieniec w Rimear. Westchnąłem z niezadowolenia, postanowiłem nieco zejść z drogi. Zapuściłem się w jakieś odludne miejsce za tętniącymi życiem alejkami. Nie byłem do końca pewny, ale chyba trafiłem na tyły jednego z budynków badawczych. Pomijając oszkloną, prawą stronę, nie wyróżniał się w niczym szczególnym. Widziałem paru naukowców kręcących się za szklaną pokrywą, ale byli zbyt zajęci aby mnie dostrzec.
- Czekasz, aż cię zobaczą? Kiedy już to zrobią, nie będzie tak kolorowo. - usłyszałem jakiś głos za sobą.
Odwórciłem się gwałtownie, lekko podskakując.

<ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope