- Wszystko mi jedno… - westchnąłem wzruszając ramionami i
zamykając na chwilę oczy. Dziewczyna siedziała przez chwilę spokojnie by za raz
dotknąć mojego policzka i złapać kosmyk moich włosów. Ah tak bardzo uwielbiała
się nimi bawić. Po prostu to była jak grzechotka dla płaczącego dziecka. Hmmm… zastanawia mnie fakt że ona tyle ze mną
przesiaduje. Kiedyś było by to po prostu nie do przeżycia. Czyżbym się zmienił
? Z pewnością stałem się bardziej otwarty… ale… tylko dla niej. Może w pewnym
sensie potrafię zrozumieć jej sytuację, a ona potrafi zrozumieć moją.
-Mogę mówić do ciebie Yuki ? – zapytała w końcu a ja aż
otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia.
-Nie. – odpowiedziałem krótko to ta jak na złość pokazała mi
język i złapała mnie za policzek jak taka stara babka (*puci puci Riuki*)
-No dlaczego nie !? Ktoś może, a ja nie mogę ? – zapytała zawiedziona,
a ja w tym samym czasie odsunąłem jej rękę od swojej twarzy.
-Bo nie i koniec kropka..
-Yuki.. – prychnąłe – Yuuuuuki…. – gadałą tak tylko po to
żeby mnie wkurzyć. Dotknąłem swojego czoła i zamknąłem oczy poirytowany
-A spadaj, rób co chcesz, i złaź ze mnie.
-Przed chwilą ci to nie przeszkadzało po za tym… nie
odpowiedziałeś na moje pytanie !!! –zbulwersowała się, a ja wyszczerzyłem swoje
białe ząbki.
- Odpowiedziałem. Naprawdę mi to obojętne.. wystarczy mi
świadomość, że chciałabyś mnie tutaj teraz bardziej nago niż tak jak jestem. –
zbliżyłem się nieco do dziewczyny. Poczerwieniała i odsunęła się jednocześnie
odwracając głowę ode mnie.
-To nie fair… czytasz ze mnie jak z otwartej księgi, za to
ja… nic nie mogę z ciebie wyczytać ! Jesteś strasznie tajemniczy…. – przymrużyła
oczka jakby chciała coś zobaczyć w moich. Jezu ta kobieta jest przerażająca. –
Skoro już powiedziałeś, że może coś do mnie czujesz to czemu mi tego nie
pokażesz.
-Nie należę do tego typu facetów, po za tym…. Seks to nie
jest wykazywanie miłości… - uniosłem kącik ust. Cinia zamknęła dłoń w piąstkę i
walnęła mnie w łep, na co ja się nieco odsunąłem od niej.
-Nie chodziło mi o to debilu ! – no i znowu czerwoni utka. –
Chodziło mi bardziej o to że…. Tak na serio to nie wiem czy mnie lubisz.. –
spuściła wzrok i przejechała palcem po moim torsie. Zatkało mnie chwilowo, na
tyle by nie móc nic powiedzieć. Pomerdałem głową tak by się ogarnąć i
roześmiałem się. Oczywiście to też jej nie pasowało i znowu mnie uderzyła.
-Po prostu… - zacząłem już ciszej i spokojniej – Nigdy nie kochałem
żadnej dziewczyny, nie wiem o co w tym wszystkim chodzi…. Czy jeśli się o
ciebie martwię i nie chce by ktoś mi ciebie zabrał to znaczy ze cie kocham ? –
zapytałem jaki taki typowy sześciolatek, który pyta rodziców skąd się biorą
dzieci (pszczółki i wróbelki i ten teges.)
-Jakie to słodkie… - powiedziała przyglądając mi się i sprawdzając
czy aby na pewno wszystko ze mną ok. No ciężko było mi o czymś takim mówić, no
ale co zrobię. – Ale prawiczkiem nie jesteś co ?
-Marzysz Cinia… teraz to już naprawdę marzysz… - puknąłem ja
w czoło
-Dobra jeszcze jedno mam pytanie…
-No dawaj… - pewnie będę tego żałował, no ale niech już jej
będzie…..
-Wtedy mnie pocałowałeś bo domyśliłeś się że ja tego chce
czy..
-Taaa…
-Pff… wiedziałam – już chciała się odsunąć, ale złapałem ją
za rękę i zatrzymałem. Nie była na mnie zła bo pewnie doskonale o tym
wiedziała, ale mimo wszystko pewnie nie było to najmilsze co powiedziałem.
Przez jakieś kilka minut patrzyła mi w oczy. Teraz nie tak samo. Jakoś tak
bardziej.. smutnie. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem delikatnie w
policzek. Haha no u znowu rumieńce. Będę się bał co kol wiek zrobić bo jej krew
zacznie buzować..
-Dla czego nie w usta ! Cieciu ! – warknęła i walnęła mnie w
tors. W tym czasie wstałem i spojrzałem na nią z góry.
-Hmmm… jak tego chcesz to podskocz.. – zaśmiałem się bo
wiedziałem że nawet jeśli wstanie to nie dosięgnie.
( Cinia ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz