Złośliwy uśmiech wpłynął na jego twarz gdy patrzył na płaczącą
dziewczynę. Kolejna osoba nie wytrzymała starcia z nim, co napawało go
chorą dumą. Dotknął zaskakująco lekko polika Rosie i otarł drobne łzy.
Zamrugała zaskoczona. Cała drżała, gdy stał obok niej. Wszystkie te
reakcje były jak najbardziej prawidłowe. W końcu przed chwilą grożono
jej śmiercią.
- W takim razie, najpierw pójdziesz ze mną do biblioteki. - jego głos
był przepełniony słodyczą. Po ciele dziewczyny przeszły ciarki, jednak
kiwnęła posłusznie głową. Chłopak wyprostował się, rzucając jej
szydercze spojrzenie. Opuściła głowę przestraszona. Blondyn chwycił dłoń
Rosie i pociągnął nową znajomą, a raczej nową ofiarę w stronę
olbrzymiego pomieszczenia z książkami.
Ludzie na korytarzu, odwracali się by spojrzeć na maszerującą dwójkę.
Właściwie, to tylko Daryl maszerował. Dziewczyna potykała się za nim
próbując nadążyć jego krokom. Kiedy doszli do odpowiednich drzwi,
blondyn otworzył je kopnięciem, taż że o mało nie wyleciały z zawiasów.
Cała uwaga ludzi będących w bibliotece skierowała się na nich, co
jeszcze bardziej przeraziło białowłosą. Nie zważając na nic, roześmiał
się na cały głos.
- Patrz na ich spojrzenia. - szepnął ściskając z całej siły nadgarstek
dziewczyny. - Podziwiają mnie. A ty dla nich nie istniejesz. - dodał
chcąc jak najbardziej poniżyć koleżankę. W jej oczach zabłysły łzy.
- Och, nie rycz znowu. Jeszcze bardziej się ośmieszysz. O ile to w ogóle
możliwe. - syknął. Po chwili stali między wielkimi regałami. Książki
stały równiutko, jedna obok drugiej. Przejechał dłonią po ich
grzbietach. Wtedy jego wzrok przykuł jeden z grubszych tomów, znajdujący
się wysoko nad ich głowami. Wyszczerzył zęby w uśmiechu, znajdując
kolejny sposób, aby wyżyć się na dziewczynie. Złapał cienką drabinkę,
która najlepsze lata miała już dawno za sobą.
- Widzisz tamtą książkę? - spytał niewinnie wskazując lekturę.
- Tak...- szepnęła.
- Więc właź na drabinę i mi ją przynieś! - warknął popychając ją na
drewnianą konstrukcję. Trzęsąc weszła na sam czubek. Wszystko szło
gładko, póki nie miała sięgnąć po opasłe tomiszcze. Zachwiała się, po
czym z cichym piśnięciem przywarła do drabinki. Daryl skrzywił się
wściekły.
- Zagęszczaj ruchy. Albo ci pomogę. - wrzasnął, celowo trącając drabinę.
- Nie dam rady. Przepraszam.- załkała.
- Sięgaj po tą książkę, albo cię zestrzelę. - zagroził dotykając
znacząco broni. Płacząc, wychyliła się po książkę. I wtedy stało się
nieszczęście. Nie złapała równowagi i runęła w dół, na spotkanie z
podłogą. Daryl zaklął pod nosem, skacząc po dziewczynę. Białowłosa
wpadła w jego ramiona. Sam nawet nie wiedział, po cholerę ją łapał.
Chyba miał naprawdę dobry humor. W zwyczajny dzień, po prostu pozwoliłby
jej uderzyć w ziemię. Drżała, zakrywając bladą twarzyczkę dłońmi.
Chłopak westchnął zrezygnowany. Co tu się najlepszego wyrabia? Dlaczego,
on, ktoś tak ważny, ratuje podrzędne panny spadające z drabin. I wtedy
sobie przypomniał. Kiedyś przecież już był w takiej sytuacji. Dawno
temu, zanim jeszcze tu trafił. Wspomnienie uderzyło w niego, boleśnie
przypominając nieszczęśliwą przeszłość. Zagryzł wargę poirytowany.
- Uspokój się. - warknął nadal nie puszczając dziewczyny. - Nic ci się
przecież nie stało. - dodał opryskliwie. Powoli odsunęła, delikatne
dłonie. Jej blada twarz, nabrała lekkich rumieńców. Przechylił głowę,
nie do końca rozumiejąc reakcję Rosie. Dopiero po chwili zdał sobie
sprawę, iż kłopocze ją trzymanie na rękach. Prychnął wzgardliwie i
postawił białowłosą, zaskakująco lekko na ziemi.
- Przesadzasz. - mruknął nie przyjaźnie i wybrał książkę, do której mógł dosięgnąć, bez drabinki i bez Arcany.
< Rosie? Uratowałam ją od upadku. Znaj mą dobroć. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz