- Nie. Chyba wolę jeszcze tak zostać – zachichotałem głupkowato. Zaraz
po tym wysunąłem język i zbliżyłem go do jego warg. Usłyszałem
poruszenie za drzwiami więc momentalnie odsunąłem się od Smerfika.
Otworzył oczy i gdy obadał sytuację, że jest już bezpiecznie podniósł
się do siadu. Przykryłem się kołdrą i podkulił...Chwila! To w innej
kolejności, więc jeszcze raz: Podkuliłem nogi do brody,a potem
przykryłem się kołdrą, oczywiście tak jak na to mi pozwalało ułożenie
Takumi'ego, ponieważ siedział cały czas na moim łóżku. Poczułem
delikatne kłucie tam, gdzie miałem tę feralną ranę, wyprostowałem więc
nogę pod kołdrą. Takumi spojrzał na mnie nagle, jakby obudził się z
jakiegoś snu.
- Pokaż mi jak cię urządziłem – złapał nagle za koniec kołdry i pociągnął do siebie, ja jednak zatrzymałem ją z uśmieszkiem.
- Ty,ty! Nie za dużo sobie pozwalasz? - zapytałem niczym jakaś cnotliwa
dziewuszka – Nie możesz tego zobaczyć.. To takie wstydliwe – mruknąłem
ze smutną miną. Cisza – z jego jak i z mojej strony, wpatrywał się we
mnie ze zdziwieniem dalej trzymając za kołdrę.
- Zaraz zacznę krzyczeć kochanie,że mam zboczeńca na sali – wybuchnąłem
śmiechem puszczając kołdrę, przy okazji oparłem się plecami o ścianę.
Znów poczułem delikatnie odczuwalny ból. Takumi nie odezwał się, ale
czułem cały czas jego wzrok z typu: „Co za debil”.
- No Smerfusiu mój – zaśmiałem się i delikatnie pchnąłem go w ramię,
opadł na łóżko. Przekręciłem głowę w prawo niczym owczarek
nierozumiejący polecenia właściciela – w tym ułożeniu Takumi robiłby za
właściciela (hy yh, tak, mam tę moc! Aaa, z nową zorzą zbudzę się. Nie
ma tamtej mnie) .Ok idziemy dalej. Oparłem się na kolanach,a rączki
położyłem obok Takumi'ego. Potem jeden nieskoordynowany ruch i BAM!
Leżałem obok Takumi'ego na brzuszku, po chwili jednak obróciłem się do
niego.
- Tak fajnie sobie leżysz – szepnąłem z uśmieszkiem. Zdałem sobie sprawę
z tego jak duże jest to łóżko, mieściliśmy się tam we dwójkę..
Zaskoczyło mnie również to,ze było tak spokojnie. Może jednak coś tam go
boli. Obróciłem się na plecki i popatrzyłem w ten biały,obrzydliwy
sufit. Nagle drzwi zaskrzypiały i wszedł ten doktorek co wcześniej.
Rozejrzał się po sali, a potem zawiesił wzrok na moim łóżku. Od razu
popatrzył na mnie wrogo, podniosłem się do siadu.
- Chwila,chwila! Nic mu nie zrobiłem..- obroniłem się gwałtownie –
Jeszcze... - dodałem ciszej patrząc w prawo z głupawym uśmieszkiem,
ruszyłem ramionkami a potem podniosłem się z łóżeczka. Doktorek podszedł
do Takumi'ego. Pochylił się nad nim i zajrzał mu w oczęta. Ten znowu
wyrwany ze snu chciał gwałtownie się podnieść. Naukowiec od razu się
odsunął dając Niebieskiemu pole do manewru.
- Lepiej się trochę czujesz, Kyo..uya? - ewidentnie nie znał jego
nazwiska, jeju cóż to za wspaniały naukowiec, nieznający nazwisk swoich
project'ów, musiał przeczytać jego nazwisko z jakiegoś zeszyciku, który
trzymał na tym swoim drewienku. Przewróciłem oczami. Już chyba ja jestem
bardziej rozgarnięty niż oni! ...Nie..No dobra, nie oszukujmy się, ale
od tego facia na pewno. Zaczął coś później gadać o jakichś lekach i
innych pierdołach.
- Koniec pieprzenia, teraz wychodzimy doktorku – mruknąłem – Pomóż
Smerfowi wstać , niech walnie się na swoje łóżko, bo ja też chciałbym
poleżeć. A raczej sam się nie dźwignie – wskazałem na Takumi'ego
kciukiem.
- Ty nie możesz podać mu ręki? - zapytał naukowiec z wyrzutem.
- Nie. To moje łóżko,a on należy do pana, nie do mnie. Proszę go wziąć i
walnąć tam – ponownie wskazałem palcem miejsce, gdzie Takumi ma zostać
ułożony, heh to zapewne wyglądało jakbym to ja był tutaj jakimś głównym
proboszczem. Doktorek ściągnął niebieściaka z mojego łóżka a potem
położył go w odpowiednim miejscu. Położyłem się, przykryłem kołderką i
tylko spojrzałem na Kyouyę. On patrzył na mnie. Wreszcie chyba obaj
zasnęliśmy.[...]
Czułem,że ktoś mi się przyglądał.. Hm.. To było tak dziwne uczucie. Gdy
otworzyłem oczy i podniosłem się do siadu zobaczyłem zjawę.. A
przynajmniej tak wydawało mi się na początku. Dopiero potem ogarnąłem,że
to „człowiek”, miał rozcięte policzki, tak jak ja,a do tego zza grzywki
widać było zaszyte powieki. Przetarłem oczy myśląc,że jeszcze śnię.
Cały czas zastanawiałem się kto to jest do cholery jasnej?! Ale spodobał
mi się od razu. Sami swoi. Takumi chyba jeszcze spał, spojrzałem na
niego kątem oka. Tak, miałem rację – spał. Podkuliłem nogi bliżej
korpusu, a potem zsunąłem je na podłogę.
- Co ty tu robisz? - zapytałem z lekkim uśmiechem odchylając głowę nieco
do tyłu, oparłem też ręce za plecami więc.. No ten tego.. No właśnie i
już! Przyjrzałem się mu lepiej, miał jeszcze straszną bliznę na twarzy
oraz na szyi i barku.
(Nathaniel?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz