Ucieszyłam się, że nas zauważyła. Będzie nam trochę raźniej z kolejnym
„ciastkożercom”. Kiedy zbliżyła się do nas od razu zaprosiłam ją na koc.
Usiadła obok, a potem zapoznała się z Futabą. Wzięłam jedno z pudełek
na środek i razem zajadałyśmy się ciasteczkami niemalże dusząc się przy
tym ze śmiechu. Nie pomyślałabym, że możemy się razem tak świetnie
bawić. Ludzie co prawda patrzyli na nas ze zdziwieniem na twarzach, ale
co ich to. Najważniejsze jest to, żebyśmy my się dobrze bawiły. Szybciej
niż się spodziewałam słodycze się skończyły, a my zostałyśmy z pustymi
pudełkami. Ja zaczęłam składać opakowania, żeby łatwiej je było z
powrotem schować do siatek, ale dziewczyny wybrały bardziej destrukcyjną
metodę rozrywając je na mniejsze kawałki. Zaśmiałam się spoglądając na
nie kątem oka. Po dłuższej chwili siatki były zapełnione skrawkami
tektury pokrytej czekoladą i lukrem. One zabrały śmieci szukając kosza, a
kiedy ja tak na nie czekałam zauważyłam, że obok drzewa rośnie sporo
ładnych kwiatów. Zerwałam parę i z nudów zaczęłam pleść z nich łańcuch.
Po jakimś czasie zauważyłam, że będą ładnie wyglądać jako wianki na
głowy. Kilka kwiatów tu, kilka tam.. I gotowe! Założyłam sobie jeden
wesoło na głowę, a gdy zauważyłam, że już wracają rozmawiając ze sobą
szybko ukryłam się po drugiej stronie drzewa. Po krótkim czasie
usłyszałam ich kroki i wołanie mnie. Rozglądały się nerwowo
zastanawiając się gdzie się podziałam. Tłumiłam śmiech, a gdy
zauważyłem, że obie stoją tyłem do drzewa zakradłam się do nich i stając
na palcach niezgrabnie założyłam ich wianki. Warto było zobaczyć ich
zdziwione miny. W tych wiankach wyglądały.. słodko. Uśmiechnęłam się do
nich przekręcając głowę. Po chwili wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- To co teraz robimy? - zapytałam i spoglądnęłam na nie z zaciekawieniem
- Może pójdziemy na pomost? - zaproponowała Futaba
- No ok… - odparła Cinia, ale przerwałam jej lekkim pociągnięciem za ramię
Szłyśmy obok siebie śmiejąc się. Miny innych projektów po prostu
zniewalały z nóg. Aż takie śmieszne, że trzy dziewczyny z różnych
Team’ów i w wiankach idą sobie w kierunku wody? No dobra było trochę, a
raczej bardzo śmieszne. Gdy wreszcie usiadłyśmy na molo zdjęłam buty i
zamoczyłam nogi w wodzie. Nie była jakaś zimna, a wręcz przeciwna, była
troszkę cieplejsza od letniej. Dziewczyny także machały stopami w
wodzie. Nagle poczułam, że zsuwam się z kładki. Złapałam się Futaby, ale
ona mnie nie utrzymała i także zaczęła spadać. Po chwili wszystkie
wylądowałyśmy w wodzie, a nasze wianki odpłynęły na sam środek. Na
szczęście tutaj miałam jeszcze grunt. Z początku chciałyśmy jak
najszybciej wyjść na brzeg, ale skończyło się na niezłej chlapaninie i
głośnych śmiechach na pół parku. Kiedy wreszcie wyszłyśmy przemoczone do
suchej nitki złapałyśmy za buty i pokierowałyśmy się w stronę
apartamentów.
- Musimy się jeszcze raz spotkać w takiej grupie - zaproponowała największa z nas ciastkożerca czyt. Futaba
Potaknęłam wesoło razem z Cinią.
- Może umówmy się, że spotkamy się u mnie najszybciej jak będziecie
mogły? Jakby mnie tam nie było to idźcie do drugiej ok? - zaproponowałam
wchodząc po schodach
Zgodziły się i już po chwili byłyśmy w swoich apartamentach. Szybko
wleciałam do łazienki i wrzuciłam przemoczone ubrania do pralki
wycierając się ręcznikiem, po czym przeszukałam szafę w poszukiwaniu
czegoś suchego.
(Nikt nie dokańcza.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz