Byłam dziś w wyjątkowo parszywym humorze. Chodziłam bez najmniejszego
sensu po całym ośrodku niemalże warcząc na wszystkich mijanych ludzi.
Wkurzało mnie dosłownie wszystko: od tego, że woda w łazience jest zbyt
zimna aż do tego, że jestem zamknięta w szklanej klatce. Miałam ochotę
wszystkich pozabijać.
Westchnęłam ciężko łapiąc się na tym, że już piąty raz dzisiaj jestem w tym samym miejscu.
- Cholerne Rimear - mruknęłam pod nosem.
Nie byłam tu długo, chociaż miałam wrażenie, że na 'wolności' ostatni
raz byłam wieki temu. Czułam, że zaraz nie dam rady powstrzymać złości,
więc zamknęłam oczy i powoli odliczyłam od dziesięciu w dół. Trochę się
uspokoiłam, ale wiedziałam, że na dłuższą metę to nie zadziała,
skierowałam się, więc do mojego pokoju. Gdy już się tam znalazłam
wyjęłam z lodówki truskawki i nim się obejrzałam z całej paczki nie
została ani jedna. Jednak uspokoiłam się trochę. Z podkreśleniem na
trochę. Westchnęłam wstałam z ziemi na której siedziałam i wyszłam z
apartamentu. Miałam zamiar przespacerować się jeszcze trochę i uspokoić
się, ale jakże wielkim pechem było, że wpadłam na jakąś dziewczynę.
- Uważaj jak chodzisz - warknęłam.
<Rosie? :> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz